“zanim zdecydujesz się być z kimś, naucz się być sam” – Wojciech Eichelberger
Nienawiść tego stanu, w którym nie posiada się drugiej połówki, jest wszechobecna w naszym środowisku, nie tylko w Polsce, a na całym świecie, niezależnie od płci, wieku, koloru skóry czy orientacji seksualnej. Ogarniający nas strach przed nie posiadaniem przyjaciół, utratą kogoś z rodziny czy braku partnera życiowego. Podróżowanie stereotypowo zawsze musi być “z kimś”, tak samo wyjście do restauracji, do kina czy na koncert bądź imprezę. Gdy ktoś opowiada, że kupił sobie sam kwiaty i poszedł na wyczekiwaną premierę kontynuacji swojej ulubionej komedii do kina, ludzie marszczą brwi ze zdziwienia i jednocześnie tej osobie współczują. Dlaczego?
Dlaczego boimy się samotności? Bycia samemu ze swoimi myślami, odkrywania siebie i świata na własną rękę? Najprawdopodobniej to strach spowodowany wszczepionym nam myśleniem, że nie jesteśmy wystarczająco silni, że jesteśmy tylko “połową jabłka”, a nie jego całością, jakoby potrzebujemy innych ludzi, partnera, aby być oraz poczuć się w 100% szczęśliwi.
W celu uniknięcia chociażby najkrótszej chwili, w której musielibyśmy w życiu być samotni, wchodzimy jak najszybciej w różnego rodzaju relacje. Szukamy przyjaciół czy miłości tradycyjnie, offline, bądź tworzymy konta na portalach randkowych takich jak np. Tinder i przesuwając w prawo bądź w lewo decydujemy, czy jesteśmy kimś zainteresowani. Niektórzy są nawet w stanie w celu uniknięcia “pustki” wziąć ślub z nieodpowiednim człowiekiem – tylko i wyłącznie w celu posiadania kogoś o kogo mogą się oprzeć. Tak szeroko uznawaną “samotność” próbujemy też zapychać niepotrzebnymi przedmiotami, wieloodcinkowymi serialami, jedzeniem wcale niezdrowym dla naszego organizmu – zapychamy tę pustkę używając “protez miłości”, zwłaszcza samomiłości.
Moment, w którym dochodzi do nas w końcu, że nie potrzebujemy drugiej osoby ani zbędnych materialnych śmieci aby poczuć się całością, jest momentem cudownym. To właśnie wtedy nabieramy i uczymy się uważności i akceptacji samych siebie. Ciszy wokół nas, naszego ciała, rozwijamy swoją świadomość oraz zainteresowania – nagle okazuje się, że uwielbiamy pilates albo szydełkowanie! Odizolowanie się od ciągłego umawiania się na kolejne, zdane na przegraną randki potrafi być niezwykle wyzwalające, dające okazję na poznanie samego/samej siebie. Wejść w głąb siebie głębiej, dowiedzieć się kim tak naprawdę jesteśmy, co lubimy, czego chcemy od życia. Bycie samemu nie jest powodem do lęku – wręcz przeciwnie!
Po zakończeniu jednego związku, a wejściem w następny, albo nawet inaczej – wejściu w swój pierwszy związek, powinniśmy nauczyć się bycia samemu. Dlaczego? Jeżeli nie czujesz się komfortowo sam/a ze sobą, nie kochasz się, to jakim sposobem masz czuć się i kochać w relacji z drugim człowiekiem?
Najpierw poznaj, zaakceptuj, napraw niedociągnięcia i pokochaj siebie – po tym możesz tę miłość przynieść do związku.
Redaktor Naczelna